środa, 17 kwietnia 2013

Dobry i zły cukier, czyli czym słodzić.

Skąd się bierze nasze uwielbienie do słodkiego? Najłatwiej wytłumaczyć to atawistycznym odruchem - nasze organizmy zaprogramowane na przetrwanie chętnie reagowały (i dalej reagują) na pokarmy obfite w łatwo dostępne źródło natychmiastowej energii. Słowem: uwielbienie słodkiego, wbrew temu, co niektórzy twierdzą (w ogóle zauważyłam, że mówienie nie lubię słodkiego stało się zabawnym oświadczeniem wyższości) mamy zaprogramowane - co zresztą skrzętnie wykorzystują producenci takich przekąsek, kusząc nas na każdym kroku. W dodatku cukier, w warunkach takiej dostępności, jaką możemy zanotować w dzisiejszych czasach, uzależnia - sam w sobie nie jest szkodliwy, ale jego nadmiar to prosta droga do zbędnych kilogramów: duże ilości ogłupiają nasz organizm, który staję się oporny na insulinę, stąd gwałtowne podniesienie poziomu cukru we krwi, które wiąże się z efektem odprężenia, zadowolenia, by opaść, gdy zbędny zostanie zmagazynowany w tkance tłuszczowej i wywołać obniżkę nastroju - to łatwa droga do sięgnięcia po kolejne ciastko. Myślę, że producenci w ogóle przyzwyczajają nas do nadmiaru cukru (efekt chcę więcej jest szczególnie przez nich pożądany), więc nasz smak nakłada się na wymienione wyżej czynniki. W ten sposób tworzymy społeczeństwo, które cukru je zdecydowanie za dużo.
Na gospodarkę insuliną negatywnie wpływa także powszechny nawyk jedzenia dużych posiłków dwa, trzy razy dziennie, wywołując duże wahania jej poziomu.
SKĄD SIĘ BIERZE NISKA WARTOŚĆ CUKRU?
Cukier pochodzący wprost z natury, nieprzetworzony, zawiera wiele cennych składników, jednak w procesie rafinowania całe to żywieniowe dobro ulega degradacji, a to, co zostaje, zostaje w śladowych ilościach, niemal bez znaczenia dla naszego organizmu. Proces rafinacji jest jednak niezbędny, usuwa bowiem zanieczyszczenia i szkodliwe organizmy - inaczej cukier byłby dla nas chorobogenny. 
Zasadniczo cukier trzcinowy i cukier biały otrzymywane są w ten sam sposób i poddawane rafinacji, czyli ubogie w składniki odżywcze. Przekonanie, że ciemny cukier ma ich więcej jest mitem - może wziętym stąd, że ciemniejsze wydaje się być bardziej zanieczyszczone, a więc mniej przetworzone, co wydają się wykorzystywać producenci przez podbarwianie.
ALTERNATYWY DLA CUKRU
Fruktoza może być alternatywą, ale nie na stały okres, ponieważ nasza wątroba ma bardzo ograniczone możliwości magazynowania takiego cukru - nadmiar trafia do tkanki tłuszczowej, więc zastąpienie cukru białego fruktozą na stałe, co proponują niektóre diety, nieuchronnie prowadzi do "przepełnienia" wątroby tym związkiem chemicznym i łatwego przybierania na wadze.
Słodziki to chemiczne cuda, a im dalej od natury w jedzeniu, tym z reguły niebezpieczniej. Najczęściej to po prostu truciciele naszego organizmu, zagłuszający jego naturalny rytm biologiczny, w tym apetyt.  Najpopularniejszy - aspartam  (!!!) - pomiędzy cząsteczkami odpowiadającymi za jego właściwości ma metanol, który jest metabolizowany w organizmie na kwas mrówkowy (dla niepamiętających z chemii - silna trucizna!) i chyba tylko  lobby spożywcze stoi za tym, że tak dosładzane produkty w ogóle są w użyciu.
Świetną alternatywą dla cukru będzie, oczywiście, miód, który prócz fruktozy i sacharozy zawiera witaminy i mikroelementy (problem uzmysłowić mogą np. te graficzne wykresy). Problem polega na tym, że jego enzymy i witaminy w temperaturze około 40 stopni ulegają degradacji, a on staje się czystą, bezwartościową sacharozą, dlatego zastąpienie cukru miodem np. w cieście można sobie odpuścić.
Dwa bioodpowiedniki cukru to liście stewii i cukier brzozowy. Jeśli chodzi o stewię, to ususzone słodkie liście tej rośliny. Minusem jest zapewne cena i dostępność oraz ograniczone stosowanie (np. wchodzenie w reakcję z niektórymi kwasami, brak właściwości sacharozy przy wypiekach cukierniczych), jednak szerzej przedstawiają się plusy: nasze ciało zachowuje się wobec glikozydy, substancji słodzącej stewii, tak, jak w przypadku błonnika - tzn. nie trawi, stąd brak podniesienia poziomu cukru we krwi czy zerowa kaloryczność. Dodatkowo, jako dobro z natury, zawiera inne pożyteczne mikroelementy. Cukier brzozowy (ksylitol) również nie podnosi drastycznie poziomu cukru we krwi ze względu na inną odmianę substancji go budujących. Zawiera śladowe ilości minerałów, jednak pomaga przyswajać witaminy z grupy B i wapnia oraz wspomaga organizm z walce z próchnicą. Należy uważać na jego nadmierne spożycie - jest przetwarzany w nerkach, a dzienna wydolność naszego organizmu w tej kwestii wynosi ok. 50 g dziennie.
ILE JEŚĆ CUKRU?
Cukry proste powinny stanowić nie więcej niż 10% udziału w dziennym bilansie kalorycznym, czyli ok. 100 g, co daje nam około 5 łyżek miodu dziennie lub 4 łyżki sacharozy. Zagrożenia związane z ich nadmiernym udziałem w diecie już zarysowałam (głównie cukrzyca, nadwaga i otyłość, a nawet zaburzenia odżywiania - są to choroby, które w ostatnich latach dynamicznie się rozwijają i dotykają coraz większej liczby populacji, dlatego sądzę, że szczególną staranność powinniśmy przyłożyć do tego, by nie stały się one i naszym udziałem). Myślę, że wiele z nas ma "upośledzone" nadmierną ilością cukru kubki smakowe - regulację ilości spożywanej sacharozy warto zacząć od małego detoksu i następującego po tym rozsądnego dobierania spożywanych produktów (zwłaszcza unikania produktów przetworzonych i z popularnych sieci fast food), by móc cieszyć się naturalnym smakiem niedosładzanej żywności.

Mały dopisek: moja nieobecność spowodowana była moim nadmiarem obowiązków i problemem z dostępem do internetu - internet odzyskałam, ale myślę, że ilość zobowiązań nieszybko ulegnie zmniejszeniu, stąd i mój czas na pisanie będzie jeszcze długo mocno ograniczony.